plac-zabaw-head

Plac zabaw

Szymek, Czarek i Gabrysia chodzą do szóstej klasy szkoły podstawowej. Dzisiaj, zaraz po rozdaniu świadectw mają zamiar rozpocząć wakacje…

Małe miasto gdzieś w Polsce. Osiedle domków jednorodzinnych i ładny pokój „ ikea+” 12 letniej Gabrysi ( Michalina Świstuń ). Jest poranek, dziewczynka ubiera ładną białą bluzkę i ładną czarną spódniczkę, a mama zawozi ją ładnym samochodem do szkoły. Koniec rozdziału pierwszego.

© Fot Jaros?aw Sosi?ski / Film IT

Rozdział drugi, porządne blokowisko. Szymon (świetny Nicolas Przygoda ) robi śniadanie swojemu niepełnosprawnemu ojcu. Pomaga mu się umyć (mama jeszcze nie wróciła z pracy) i razem żartują na temat planów na resztę dnia. Jest miło, a w powietrzu wisi fajna relacja. Przed wyjściem do szkoły (po drodze Szymek ma kupić jeszcze kwiaty na zakończenie roku dla nauczycielki) chłopak bije swojego ojca. Poprawia włosy, za śmietnikiem zapala schowanego w pudełeczku szluga i kupuje dwa słoneczniki.

Rozdział trzeci, przytłaczające blokowisko. Czarek ( Przemysław Balińsk i) siedzi na łóżku i patrzy na płaczące w łóżeczku dziecko. W końcu bierze je na ręce. Po chwili ogłasza matce, że chce aby dziecko nie spało w jego pokoju. Matka paląc jednego papierosa za drugim stwierdza, że skoro jej syn tak stawia sprawę to może sam przeniesie swoje łóżko do przedpokoju. Po pieniądze na kwiatki Czarek idzie do brata – łysego chłopaka ze srebrnym łańcuchem na szyi. Rozmowa mniej więcej sprowadza się do słów wpierdol, spierdalaj, i odpierdol się. Czujemy prawdziwą relację , szczególnie że Czarek po tej rozmowie idzie i sam goli sobie głowę. Po drodze do szkoły matka prosi (poważne słowo) Czarka aby zaszedł po odłożone mięso do sklepu. Czarek broni się jak może – bo w końcu gdzie mięso, jak on idzie na szkolny apel. W końcu mięso odbiera.

plac-zabaw-04

Plac zabaw to najnowszy film Bartosza M. Kowalskiego projektu do którego scenariusz został nagrodzony w konkursie Scrip Pro. Film wywołał zamieszanie na festiwalu w San Sebastian, a w Gdyni – raczej zniesmaczenie i oburzenie. Podobnie w Łodzi, podczas pokazu w Kinie Szkoły Filmowej.

Historia trójki 12 letnich bohaterów oscyluje wokół lekko bezsensownej przemocy. Tutaj każdy nad kimś się znęca – nad kolegami, zwierzętami czy nad rodzicami (oraz rodzice nad dziećmi). Na dodatek nikt nie jest w stanie zatrzymać tego raz wprowadzonego w ruch błędnego koła. Niestety podobnie jest z konstrukcją i akcją w filmie. Choć momentami obfituje w świetne sceny obserwacji szóstoklasistów, paradokumentalne ujęcia pełne cierpliwości i bystrego oka kamery, to jednak w gruncie rzeczy nie daje nam nic poza wcześniej wspomnianą przemocą. I bądźmy szczerzy – nie mam nic przeciwko opowiadaniu o zjawisku zła w kinie (patrz: świetnie opowiedziane zło w Aż poleje się krew P. T. Andersona – mamy jakąś grupową modę na film), ale żeby o czymś opowiadać to warto też mieć świadomość po co się to opowiada . (Nas uczą, ze film to drogi biznes i warto wiedzieć po co się uruchamia machinę zanim chwyci się za ową przysłowiową kamerę .)

plac-zabaw-01

Będąc świadkiem dyskusji na spotkaniu z reżyserem po projekcji filmu mogłam tylko łapać się za głowę, słysząc przecież to historia oparta na faktach . Oczywiście, że nie mam nic przeciwko opowiadaniu autentycznych historii na dużym ekranie, ale warto byłoby o tym poinformować widzów – choćby w napisach przed – czy po filmie (i w tym kontekście jak można mieć pretensje wobec Łozińskiego za Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham – on przynajmniej był szczery wobec swoich widzów). Nie każdy ma obowiązek śledzić prasę i oglądać zwiastuny – bo dopiero tam dowiemy się, że historia trójki dzieciaków wydarzyła się naprawdę. A z drugiej strony, kontekst prawdziwych wydarzeń jest trochę inny (jeśli dobrze pamiętam to były lata ’90 i robotniczy Liverpool) – szkoda, że o tym nie pomyślał reżyser (i scenarzysta w jednym). Niby taka drobna sprawa ten kontekst , a tu się okazuje że ważna.

Kowalski chciał być w swoim filmie połączeniem Magnusa von Horna i Michaela Haneke, choć nie zorientował się że zarówno Haneke jak i von Horn już istnieją na świecie i nie potrzebują swojego sobowtóra.

Choć bardzo dobrze rozumiem reżyserski zabieg zmiany stylu opowiadania zaraz za punktem kulminacyjnym, to jednak w Placu Zabaw w sposób rażący definitywnie mamy do czynienia z dwoma filmami w jednym. I tak jak nawet interesuje mnie ten pierwszy – bo ma w sobie coś ciekawego, prawdziwego, zaskakującego i nieuchronnego, tak dzięki obejrzeniu drugiego mam ochotę podpisać petycję o zakazie wyświetlania filmu na całym świecie. Bo moim zdaniem owe zło , znęcanie się i dziecięce okrucieństwo nie ma tutaj żadnej wartości i potrzeby. Jest tylko po to aby zarażać innych, siedzieć im w głowie i zamieniać ich w psychopatów. Bo Kowalski nie daje nam jakiejkolwiek furtki wyjścia ze swojego filmu. Bezlitośnie każe nam patrzeć na długie (bardzo złe , w każdym znaczeniu tego słowa), przedostatnie ujęcie w planie ogólnym – tak jak na naukowy film z laboratorium gdzie króliki poddawane są wszelkim badaniom i testom tylko po to żeby w finale zedrzeć z nich białe futerko.

Może jestem głupia i nawina (i nie znam się na filmach, owszem), ale naprawdę, nie wiem po co to wszystko.

Posted in: film fabularny , recenzja | Tagged: Bartosz M. Kowalski , Michalina Świstuń , Nicolas Przygoda , Przemysław Baliński

3 thoughts on “ Plac zabaw

  1. Klapserka pisze:
    Odpowiedz

    Pełna zgoda. W Gdyni na znak wściekłości przedarłam kartę do głosowania i wrzuciłam ją w takiej formie do urny. Takie filmy nie powinny w ogóle być finansowane i trafiać do szerokiej dystrybucji, bo nic za sobą nie niosą. Sztuka dla sztuki to wprawdzie nie nowość, ale pokazywanie zła dla samego pokazywania zła to zupełnie coś innego i nieakceptowalnego. Straszna szkoda, bo sam styl reżysera, sposób opowiadania i kadrowania historii bardzo mi się podobał. Ta ostatnia scena zamordowała wszystko. Nie godzę się na takie kino i przestrzegam przed pójściem na ten film wszystkich, z którymi o nim rozmawiam.

    Lubię Liked by 1 osoba

    • Anka pisze:
      Odpowiedz

      Dokładnie – mini scenki w tym filmie są naprawdę dobre – te obserwacyjne, krótkie fragmenty… Ale później jest już źle. Bardzo źle. W takim razie nie jestem sama w swoim oburzeniu…

      Lubię Lubię

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. ( Log Out / Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. ( Log Out / Zmień )

Facebook photo

Komentujesz korzystając z konta Facebook. ( Log Out / Zmień )

Google+ photo

Komentujesz korzystając z konta Google+. ( Log Out / Zmień )

Anuluj

Connecting to %s