Jennifer Lopez http://www.filmowykot.pl obejrzane, przeczytane, zasłyszane, przeżyte, doświadczone Sat, 06 May 2017 18:41:48 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.com/ https://secure.gravatar.com/blavatar/555245566cfacaf922a07d69b4ae9721?s=96&d=https://s2.wp.com/i/buttonw-com.png Jennifer Lopez http://www.filmowykot.pl Filmy ze ślubem http://www.filmowykot.pl/2016/08/31/filmy-ze-slubem/ http://www.filmowykot.pl/2016/08/31/filmy-ze-slubem/#comments Wed, 31 Aug 2016 11:31:01 +0000 http://www.filmowykot.pl/?p=3763 Czytaj dalej Filmy ze ślubem]]> Jest taki moment w życiu człowieka (albo nawet inaczej – taki wiek), kiedy okres wakacyjny staje się nieprzerwanym maratonem wesel. Facebook świeci wiadomościami o zmianie stanu cywilnego znajomych, a zdjęcia białych sukienek zajmują większość galerii. Stąd mój pomysł na zestawienie filmów gdzie śluby grają pierwszoplanową rolę.

Kolejność, jak zawsze – jest systemem nieodgadnionym dla zdrowego rozsądku.


1. Uciekająca panna młoda (Runaway Bride, 1999)

reż. Garry Marshall

Runaway-Bride

Klasyk komedii romantycznej końcówki lat ’90. Julia Roberts i Richard Gere w rolach: panny, która nie jest w stanie sfinalizować narzeczeństwa i dziennikarza, który musi wykonać swoją robotę. Finał, jest oczywisty – bo na ślubnym kobiercu, ale po drodze zobaczymy kilka zabawnych sytuacji. Może i film nie jest wyżyną artyzmu, ale ja zawsze się świetnie przy nim bawiłam.


2. Cztery wesela i pogrzeb (Four Weddings and a Funeral, 1994)

reż.  Mike Newell

four-weddings-and-a-funeral-2

Jeśli zaczęliśmy od klasyków to na liście nie może zabraknąć czegoś co jest brytyjskie do szpiku kości. Tym razem mamy Charlesa (Hugh Grant), kogoś kto choć bywa częstym gościem na weselach znajomych to jednak sam nigdy nie chce zostać panem młodym. Sytuacja wymyka się spod kontroli kiedy Charles spotyka Carrie (Andie MacDowell) i chociaż zakochani mogliby być razem zaraz po pierwszym akcie filmu to mądrość, że jest to kobieta jego życia przychodzi do Charlesa po czasie, kiedy to Carrie już zaczęła planować ślub z kimś innym.


3. Czarny kot, biały kot (Crna mačka, beli mačor, 1998)

reż. Emir Kusturica

Crna mačka, beli mačor

Historia którą proponuje nam Kusturica jest zawrotna. Pełna przezabawnych sytuacji, z gangsterami, dziwnymi trójkątami miłosnymi, cygańską muzyką oraz oczywiście – weselem. Matko Destanov (Bajram Severdžan) i jego syn Zarije (Zabit Memedov) to drobni przestępcy, którzy pewnego dnia popadają w problemy finansowe. Zwracają się o pomoc do znanego gangstera Dadana (Srdjan Todorović), który owszem – zgadza się pomóc biedakom, ale pod jednym warunkiem. Siostra Dadana pragnie wyjść za mąż, a Zarija jest stanu wolnego…


4. Melancholia (Melancholia, 2011)

reż. Lars von Trier

melancholia 02

„Bawcie się póki jeszcze możecie” mówi matka panny młodej na przyjęciu weselnym które stanowi pierwszą część filmu. Kirsten Dunst jako panna młoda i Alexander Skarsgård jako pan młody nie są w stanie jednak zbyt długo cieszyć się swoim nowym, wspólnym życiem. Melancholia, choć piękna wizualnie, magiczna i przyciągająca wzrok to w gruncie rzeczy jest niezwykle smutna. Zbliżająca się do Ziemi tajemnicza planeta Melancholia to właściwie studium depresji i powolnego zapadania się w samym sobie.


5. Gnijąca panna młoda (Corpse Bride, 2005)

reż. Tim Burton

corpse bride 01

Burton, klasycznie dla swojego stylu zabiera nas w świat swojej animacji. Tym razem Victor, choć sam niedługo ma stanąć na ślubnym kobiercu, to niechcący budzi zza światów nieżyjącą pannę młodą. Ta, z miejsca bierze Victora za swojego narzeczonego i zabiera go na własny ślub.


6. Narzeczony mimo woli (The Proposal, 2009)

reż. Anne Fletcher

The Proposal

To klasyka gatunku, odświeżona i ubrana w bardziej nowoczesne ubranko. Margaret Tate (Sandra Bullock) to despotyczna szefowa obywatelstwa kanadyjskiego. Kiedy grozi jej deportacja okazuje się że najlepszym rozwiązaniem będzie szybki ślub z obywatelem USA. Do tego zamierza wykorzystać swojego asystenta Andrew (Ryan Reynolds). Jednak zanim do ślubu dojdzie trzeba przez dłuższą chwilę pobawić się w grę pod tytułem szczęśliwe narzeczeństwo. Osobiście to chyba moja ulubiona pozycja w tym zestawieniu.


7. Powiedz tak (The Wedding Planner, 2001)

reż. Adam Shankman

the wedding planner

Ta komedyjka romantyczna to jedna z wielu prób kariery aktorskiej Jennifer Lopez. Tym razem zagrała Mary – organizatorkę ślubów, która chociaż niejednokrotnie wyczarowała piękne ceremonie, to jednak sama (oczywiście) nigdy nie stanęła na ślubnym kobiercu. I nawet gdy już odnajduje idealnego kandydata Steve’a (Matthew McConaughey) to okazuje się że będzie musiała zorganizować jego ślub z Fran (Bridgette Wilson-Sampras)


8. Druhny (Bridesmaids, 2011)

reż. Paul Feig

Bridesmaids 2

W zestawieniu nie mogło zabraknąć też damskiej wersji Kac Vegas, komedii która święciła triumfy w 2011 roku. Pełna jest soczystych skeczy, miliona przeróżnych sytuacji i ogromnego wachlarza postaci. Perypetie druhen na wieczorze panieńskim, może nie są moim faworytem w tym zestawieniu jednak są godne polecenia dla wszystkich fanów połączenia komedii romantycznej z kumpelskimi skeczami.


9. Mój chłopak się żeni (My Best Friend’s Wedding, 1997)

reż. P.J. Hogan

MY BEST FRIEND'S WEDDING, Dermot Mulroney, Julia Roberts, 1997urtesy Everett

Julia Roberts po raz kolejny – tutaj, jako dziennikarka kulinarna, która wraz z zaproszeniem na ślub przyjaciela zaczyna zdawać sobie sprawę o wielkim, nieujawnionym do niego uczuciu. Biedny Michael (Dermot Mulroney) nagle znajduje się niczym między młotem a kowadłem – między idealną przyszłą żoną (Cameron Diaz), a najlepszą przyjaciółką.


10. Ślubne wojny (Bride Wars, 2009)

reż.  Gary Winick

bride wars 01

 

Anne Hathaway i Kate Hudson jako dwie przyjaciółki od lat wybierają tę samą datę na swój ślub. Wraz z tym, podejmują walkę o to która z nich będzie miała bardziej idealną uroczystość. To bardzo grzeczny film o tym jak ważna jest dla bohaterek wystawna uroczystość w niebotycznie bajkowej scenerii. Choć bardzo lubię Hathaway, to ciężko mi było wytrzymać w towarzystwie tego filmu.

Kategoria: moja własna lista ]]>
http://www.filmowykot.pl/2016/08/31/filmy-ze-slubem/feed/ 6 filmy ze slubem head filmowykot Runaway-Bride four-weddings-and-a-funeral-2 Crna mačka, beli mačor melancholia 02 corpse bride 01 The Proposal the wedding planner Bridesmaids 2 MY BEST FRIEND'S WEDDING, Dermot Mulroney, Julia Roberts, 1997urtesy Everett bride wars 01
5 najważniejszych filmów w moim życiu. http://www.filmowykot.pl/2014/07/31/subiektywnie-i-wybiorczo-5-najwazniejszych-filmow-w-moim-zyciu/ http://www.filmowykot.pl/2014/07/31/subiektywnie-i-wybiorczo-5-najwazniejszych-filmow-w-moim-zyciu/#comments Thu, 31 Jul 2014 06:31:00 +0000 http://filmowykot.wordpress.com/2014/07/31/subiektywnie-i-wybiorczo-5-najwazniejszych-filmow-w-moim-zyciu Czytaj dalej 5 najważniejszych filmów w moim życiu.]]>

Jestem Filmowym Kotem, chodzę własnymi ścieżkami.

Sama idea bloga zakłada dzielenie się z czytelnikami (jeśli oni istnieją, jeśli ktoś to czyta… Halo halo!?) czymś swoim. Czasem są to własne przemyślenia, osobiste rankingi, recenzje, pamiętniki, wydarzenia z życia…
Prywatność.

Na drugie urodziny bloga postanowiłam podzielić się z wami czymś nad czym myślałam dość długo –
pięcioma filmami które mogą uchodzić za najważniejsze. Wiecie takie… naprawdę osobiste i ważne.
Takie, które oglądało się po nocy z wypiekami na twarzy, albo po których świat przez chwilę przestał istnieć. Każdy ma takie filmy.

Przygotujcie się na prywatną podróż… 🙂

5 najważniejszych filmów w moim życiu

w kolejności jak zawsze przypadkowej


1. (La note bleue) Błękitna nuta (film pojawił się już w zestawieniu filmy w moim wieku)

Pamiętam to jak dzisiaj. Był to prawdopodobnie październikowy wieczór, a ja byłam w pierwszej klasie liceum…
Kilka miesięcy wcześniej w gdyńskim Empiku odnalazłam książkę-wywiad-rzeka z Andrzejem Żuławskim. Nie miałam pojęcia kim jest człowiek, ale książka mnie zainteresowała. Kupiłam i pochłonęłam.
Po jakimś czasie okazało się, że po Polsce podróżuje zestaw filmów Żuławskiego, kina pokazują jego produkcje, organizują spotkanie z reżyserem.
Bez zastanowienia kupiłam karnet. Byłam po lekturze książki i już wiedziałam kim jest ten człowiek.
Teraz już nie pamiętam czy Błękitna Nuta była pierwszym filmem czy drugim pokazywanym w ramach retrospektywy. W białostockim kinie Pokój – niezbyt wiele widzów i ja – okutana, onieśmielona, nieopierzona. Licealne szkaradztwo.
Pamiętam, że po tym filmie nie mogłam się ruszyć. Nie potrafiłam oddychać, nie wiedziałam jak świat może dalej funkcjonować skoro tutaj rozegrał się dramat Fryderyka Chopina, George Sand i Solange. Byłam zachwycona Januszem Olejniczakiem w roli Chopina i kreacją Marie-France Pisier (Sand). Wtedy o ich historii nie wiedziałam prawie nic, ale od tego filmu oboje stali się mi na swój sposób bliscy. Są do tej pory.
Pamiętam, że kilka tygodni później – niczym z podziemi wygrzebałam ten film na DVD. Mam go w domu, oglądałam kilka razy, zmuszałam do obejrzenia rodzinę i znajomych.
Nikt nie podziela mojego entuzjazmu i zachwytu.
Od czasu tego filmu i spotkania z panem Żuławskim, mam zwyczaj dziękowania artystom za twory, które w jakiś magiczny sposób wywarły na mnie tak ogromny wpływ.

 2. Róża

Na ten film wybierałam się ze znajomym. Jednak albo mi albo jemu nie pasował termin, godzina, dzień… Pamiętam, że po tym jak po raz kolejny przełożyliśmy seans mama powiedziała mi a nie możesz iść sama?

Prawdą jest, że zawsze powtarzam jak bardzo nienawidzę chodzić sama do kina. Jednak z drugiej strony moje samotne seanse pamiętam najbardziej i przeżywam najdotkliwiej.

O tym, że Róża nie jest łatwą historią wiedziałam od początku…

Kino w multipleksie wypełnione po brzegi. Średnia wieku na sali – 45 lat. Siedziałam z brzegu. Mam w zwyczaju (bezwiednie) składać dłonie i kłaść spokojnie na udach. Podczas seansu Róży ściskałam je tak bardzo, że co chwila drętwiały. Później miałam małe ranki od wbijanych paznokci. Nie płakałam.
Nie zapomnę tej muzyki, spokojnych, niepokojących i wibrujących dźwięków, Agaty Kuleszy na rowerze i Marcina Dorocińskiego jak wykopuje kartofle na polu. Nie zapomnę też ostatniej sceny, choć chciałam wstać i głośno zaprotestować – bo to takie nie fair, że ta historia musiała się tak skończyć.

Pamiętam, że wychodząc z galerii (galeria „alfa” jak dobrze pamiętam…) zastanawiałam się jak ludzie są w stanie śmiać się, jeść i robić zakupy. Czy nikt nie widzi tutaj dramatu Róży i Tadeusza? Jak można żyć ze świadomością, że na świecie wydarzyły się też tak straszne rzeczy?

Wychodząc kupiłam paczkę papierosów chociaż nie palę.


 3. Shrink (Całe życie z wariatami)

Henry Carter jest psychologiem. Jego żona popełniła właśnie samobójstwo. On traci wiarę… we wszystko.

Film poleciła mi koleżanka. Ludzie polecają mi masę filmów, ale oglądam tylko niektóre (doba jest krótka, a ja leniwa?). Nawet nie wiem czemu sięgnęłam właśnie po ten.

Zawsze utrzymuję, że nie płaczę na filmach, ale tutaj spłakałam się okrutnie.

To był samotny wieczór w moim maleńkim i ciasnym pokoju w Warszawie. Blok z wielkiej płyty, za oknem hałas tramwajów, ja na pierwszym roku studiów. Fizycznie – zdrowa, szczupła, odżywiająca się zdrowo i racjonalnie, psychicznie – posiniaczona, niestabilna, załamana, niepewna i samotna. Nie znałam wtedy pojęcia poczucie własnej wartości.
Shrink coś we mnie zmienił. Zaczęłam myśleć przez chwilę inaczej. Tego wieczora nie stałam na balkonie szóstego piętra zastanawiając się czy byłoby lepiej skoczyć czy powiesić się. Może było tak, że Shrink uratował mi życie? Nie wiem. Być może.

Jedną z bohaterek filmu jest Jemma. Nastolatka, która chce robić filmy. Trafia do Cartera, bo jej matka popełniła samobójstwo. Dziewczyna nie radziła sobie z własną złością, emocjami i wspomnieniami. Chciała wiedzieć dlaczego ktoś tak bliski mógł ją zostawić i wyrządzić taką krzywdę. Jak ten ktoś mógł być tak samolubny.
Ciężko było, ale cieszę się że po tych kilku latach już nie jestem tą dziewczynką z mieszkania na szóstym piętrze. Nigdy już nią nie będę.
Ale cieszę się, że pamiętam jak to jest nią być.


4. Walk the line (Spacer po linie)

 (film pojawił się już w zestawieniu filmowe historie miłosne)

Październik 2011. Nienawidzę filmów. Już nigdy nie będę ich robić, nie będę o nich myśleć i o nich pisać. Czasem coś obejrzę – zgoda, ale żadnego emocjonowania się, żadnego zaangażowania. Koniec tego związku, nie ma co rozpamiętywać. Filmy są bez sensu.

W czerwcu po raz drugi nie dostałam się na reżyserię do szkoły filmowej w Łodzi. W lipcu nie dostałam się na historię sztuki na UW.

Nadal mieszkam na szóstym piętrze tego samego mieszkania. Pogodziłam się z nim i nie mam już ochoty skakać z balkonu. W moim mikrym pokoju nie jest mi dobrze, ale staram się przymykać na to oko. Czuję się jak mały szczurek w małej norce, ale ignoruję too otępiające poczucie bezsensu. Podobnie jak ignoruję Warszawę, znajomych, życie i możliwości. Ignoruję wszystko. Mój plan to ignorowanie życia, praca i rutyna. Ewentualnie jako dyplomowany etnolog zaszyję się w jakimś skansenie na końcu świata.

Spacer po linie przyszedł jakiegoś wieczora. Razem z tym filmem śmiałam się i płakałam (nadal utrzymuję, że nie płaczę na filmie). Nawet nie chodzi o to, że historia Johnny’ego Casha i June Carter mnie aż tak zafascynowała – owszem była piękna, ale… Znowu coś się stało, zaszła jakaś reakcja chemiczna.
Ten film przypomniał mi o tym dlaczego kocham filmy. O tym, że potrafią zmienić nasze życie w dwie godziny, zagnieździć się w naszych głowach, wywrócić świat do góry nogami, a przynajmniej choć na chwilę porwać nasze myśli.

Po obejrzeniu go, przez godzinę nadal śmiałam się i płakałam. Tym razem dlatego, że znowu mi nie wyszło rzucanie tej toksycznej miłości. Znowu ja i film przeprosiliśmy się i wróciliśmy do siebie. Tyle miesięcy zarzekania się, a Spacer po linie zmienił wszystko w 136 minut.
Głupie, ale prawdziwe.

5. Out of sight (Co z oczu to z serca)

(film pojawił się już w zestawieniu filmowe historie miłosne)
Jesień 2004 roku. Niedziela. TVP w ramach wieczornej ramówki prezentuje blok zakochana jedynka. Mam trzynaście lat. Twierdzę, że lubię oglądać filmy.

Przerzucam bezmyślnie kanały, moja rodzina krąży po domu, roczny brat domaga się uwagi. Natrafiam na scenę gdzie facet (jeszcze nie wiedziałam, ze to George Clooney) jest zamknięty z kobietą (ją kojarzyłam – Jennifer Lopez) w samochodowym bagażniku. Flirtują, a powietrze między nimi można kroić i sprzedawać jako źródło energii (podłączcie do lampki, a zaświeci…). Przysiadam na krześle obok telewizora.
Po godzinie słyszę to może usiądź wygodniej. Okazuje się, że zastygłam w bezruchu wpatrzona w ekran telewizora.

Przeżywam pierwszą fascynację aktorem, może pierwszą miłość (?). Nie mogę wyrzucić z głowy kilku scen i siedzę do późnej nocy grzebiąc w internecie – szukając informacji o produkcji. Później odnajduję scenariusz w języku angielskim – drukuję go, a ulubiony cytat będzie wisiał przez kolejny rok na drzwiach szafy.

Jestem zakochana w idei odczuwania tak silnych emocji względem jakiegokolwiek filmu. Jestem zakochana w idei samego odczuwania tych emocji (hormony…).

Przez kilka kolejnych lat próbuję to całe zainteresowanie filmem próbuję usprawiedliwić hormonami. Stwierdzam, że tak jak niektóre dziewczynki chcą być aktorkami, piosenkarkami i modelkami to ja mam tak z filmem – głupi wymysł, wybryk, skutek uboczny dorastania.
Wyrosnę, wydorośleję i przejdzie mi.

Nie muszę chyba dodawać, że nie przeszło mi, prawda? Naiwniak ze mnie.


 


Kategoria: moja własna lista ]]>
http://www.filmowykot.pl/2014/07/31/subiektywnie-i-wybiorczo-5-najwazniejszych-filmow-w-moim-zyciu/feed/ 15 5 filmów mojego życia filmowykot
Subiektywnie i wybiórczo – 5 filmowych historii miłosnych http://www.filmowykot.pl/2014/02/11/subiektywnie-i-wybiorczo-5-filmowych-historii-milosnych/ http://www.filmowykot.pl/2014/02/11/subiektywnie-i-wybiorczo-5-filmowych-historii-milosnych/#comments Tue, 11 Feb 2014 13:11:00 +0000 http://filmowykot.wordpress.com/2014/02/11/subiektywnie-i-wybiorczo-5-filmowych-historii-milosnych Czytaj dalej Subiektywnie i wybiórczo – 5 filmowych historii miłosnych]]>

Od tygodnia moja poczta jest zalewana walentynkowym spamem, księgarnie internetowe proponują walentynkowe zniżki, kina – promocje dla dwojga. Nawet Filmowe Wydawnictwo Wojciech Marzec proponuje rabat z okazji walentynek.

Czy oni wszyscy oszaleli?

W tym momencie złośliwi mogą wtrącić, że zachowuję się zgorzkniała stara panna, której jedynym towarzyszem jest kot…
Może i jest w tym ziarno prawdy, bo święto zakochanych w mojej głowie jest raczej kojarzone ze szkolnym upokorzeniem niż z jakąkolwiek radością.
Ale nie słuchajcie mnie, ja jestem tylko pracoholikiem.


Mimo to, wbrew wszelkim wskazówkom mogącym stwierdzić inaczej – tak, jestem kobietą i tak uwielbiam historie miłosne. Serio.
Bo która z nas, nie lubi sobie czasami popłakać (ja ogólnie niestety nie płaczę na filmach, chyba że jest to jakaś wyjątkowa historia…), popatrzeć na zakochanych, a na koniec wykrzyknąć: prawdopodobnie umrę samotnie.

W każdym razie – oto moje zestawienie:

5 (ulubionych?) filmowych historii miłosnych

(w kolejności jak najbardziej przypadkowej)


1. One Day (Jeden dzień, 2011)

reż. Lone Scherfig

Emma (Anne Hathaway) i Dexter (i przystojny Jim Sturgess) poznali się na studiach. Po dość dziwnym początku ich znajomości, postanawiają spotykać się co roku tego samego dnia – 15 lipca.
Piękna historia o przyjaźni pracowitej i ambitnej dziewczyny i bogatego rozpieszczonego chłopaka. Choć zdaje się, że ich znajomość nie powinna trwać dłużej niż kilka dni trwa kilkanaście lat. Nie raz jedno zawiedzie drugiego, dopiecze do żywego, zrani i sprawi przykrość. Trochę niewypowiedzianych słów, zduszonych emocji, niespełnionych marzeń, skrytych uczuć ale i sporo szczęścia. Jak w życiu.
Pod koniec filmu za każdym razem stwierdzam, że dla tego szczęścia można przetrzymać wiele. Szkoda tylko, że odnajdywanie siebie nawzajem pochłania tak dużo czasu…
Bo czasami jest tak… mimo tego, że ciągnie nas do tego drugiego człowieka, to gdy go widzimy moglibyśmy mu przynajmniej ukręcić łeb (Nie…? To tylko ja tak mam?).


2. Walk the Line (Spacer po linie, 2005)

reż. James Mangold


Johnny Cash (Joaquin Phoenix) i June Carter (Reese Witherspoon). Cóż mogę więcej dodać…?
Jedna z tych historii pod której wpływem zastanawiasz się, czy nasze własne szczęście może nadal nazywać się szczęściem jeśli dążąc do niego ranimy tyle osób?

Film wart obejrzenia nie tylko ze względu na historię miłosną. Aczkolwiek mnie zdecydowanie poruszyła i w pewnym sensie odmieniła moje życie. A może zwyczajnie pojawiła się w odpowiednim czasie i miejscu.


3. Friends with Kids (Single od dziecka, 2011)

reż. Jennifer Westfeldt

Jason (Adam Scott) i Julie (Jennifer Westfeldt) to mieszkający obok siebie przyjaciele. Widząc rozpadające się związki znajomych, którzy po pojawieniu się dziecka zaczynają wylewać na siebie nawzajem własne frustracje postanawiają obejść system. Dziecko – mogą mieć razem, a romans i miłość zostawić dla tego właściwego i jedynego partnera.

Niezwykłe historia o przyjaźni z serii żuraw i czapla (jak jedno chce, to drugie nie chce). Niestety, zgranie w czasie naszych uczuć to jeden z tych problemów nad którym również się zastanawiam… Ludzki i prawdziwy film, który na szczęście nie wygląda cały czas jak słodka romantyczna bajeczka.

4. Out of Sight (Co z oczu to z serca, 1998)

reż. Steven Soderbergh

Film po którym kompletnie straciłam głowę dla George’a Clooneya. On (Clooney) – złodziej, ona (Jennifer Lopez) – policjantka. On ucieka z więzienia, ona – akurat jest w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu. Trafiają razem do bagażnika samochodu.

Kolejny przykład przypadkowej (nie, w życiu nie ma przypadków) znajomości po której żadna ze stron nie może zapomnieć o tej drugiej.
Niestety, małe szanse na szczęśliwe zakończenie. Ale może warto było dla tych kilku momentów…

 

Jack Foley: It’s like seeing someone for the first time — you can be passing on the street — and you look at each other and for a few seconds, there’s a kind of a. . .a recognition. Like you both know something. But then the next moment the person’s gone, and. . .and it’s too late to do anything about it and you always remember it because it was there and you let it go, and you think to yourself, “What if I had stopped? What if I had said something? What if? What if?” It may only happen a few times in your life.
Karen Sisco: Or once.
Jack Foley: Or once.


5. Two Weeks Notice (Dwa tygodnie na miłość, 2002)

reż. Marc Lawrence

Gdy jest mi smutno i źle zawsze włączam ten film. Sandra Bullock jako mająca swoje ideały zdolna prawniczka po Harvardzie i Hugh Grant jako roztrzepany i beztroski milioner. Znowu – on doprowadza ją do szaleństwa, ale kiedy ma szansę to ona nie potrafi tak zwyczajnie od niego odejść. Wesołe, zabawne, lekkie… o uzależnieniu od drugiego człowieka i braku umiejętności podejmowania jakiejkolwiek własnej decyzji.

No i cóż… panowie, czasem trzeba umieć zawalczyć o taką pyskatą i przemądrzałą panienkę. Jak umiejętnie to rozegracie to jest możliwość, że w pewnym momencie przestanie ona trajkotać 🙂


Tyle z mojej strony, a jakie WY macie typy ulubionych filmowych historii miłosnych? Piszcie!


Kategoria: moja własna lista ]]>
http://www.filmowykot.pl/2014/02/11/subiektywnie-i-wybiorczo-5-filmowych-historii-milosnych/feed/ 4 filmy o miłości head filmowykot