Stąd pomysł na listę, dzielcie się swoimi typami – piszcie w komentarzach i na blogach. Ciekawe jakie tytuły mimo wszystko postanowimy uratować przed zagładą zapomnienia (i na które skazujemy siebie samych do… końca….)
Bezsprzecznie Magnolia zajmuje pierwsze miejsce. Choć film jest nie tylko długi, ale również całkowicie niemożliwy do streszczenia czy opowiedzenia – to sprawia, że po jego obejrzeniu nie jest się w stanie myśleć o czymś innym.
Magnolia to film szkatułkowy i jedna z piękniejszych opowieści o samotności jakie stworzył człowiek. Opowiada o przypadkach, lekcjach i tym jak spotykając się na chwilę (lub dwie) niezaprzeczalnie oddziałujemy na siebie. Magnolia to film o sprawach których nie da się wytłumaczyć, a które przytrafiają się nam wszystkim.
O Magnolii pisałam kilka miesięcy temu kiedy próbowałam wam udowodnić, że Paul Thomas Anderson jest pełnoprawną i licencjonowaną WIEDŹMĄ.
…otóż P. T. Anderson jest wiedźmą –> czytaj dalej
W poprzednim życiu żyłam na przełomie XVIII i XIX wieku w Anglii. Ten irracjonalny argument powinien być wystarczającym wytłumaczeniem mojej przedziwnej miłości do tego filmu (poza tym, że od dziecka kocham Jane Austen, a ta ekranizacja Dumy i uprzedzenia to chyba jakiś kamień milowy w moim rozwoju).
Ta klasyczna historia o Elizabeth Bennet (Keira Knightley) chociaż ma wielu przeciwników (głownie przeciwników samej Keiry) to w moich oczach zawsze pozostanie niewytłumaczalną poezją. Całość jest nie tylko pięknie opowiedziana i sfotografowana – to jeszcze okraszona soundtrackiem który towarzyszy mi po dziś dzień (serio, kiedy piszę – zawsze słucham muzyki z tego filmu). Film obejrzałam milion razy (i dwa miliony w wersji z komentarzem reżysera) i zużyłam już jego jedną kopię (tak wiele razy oglądałam na DVD…) – kocham i będę chronić w razie końca świata…
Powiększenie to wpleciona w kanwę kryminalnej zagadki opowieść o znanym fotografie mody – Thomasie (David Hemmings). Mężczyzna chociaż teoretycznie ma wszystko czego zechce, to tak naprawdę pragnie tylko uchwycić prawdziwe życie. I szuka na to najlepszego sposobu.
Powiększenie to również opowieść o samotności, sztuczności i poszukiwaniu. O rozmywaniu się kształtów i wątpliwościach, których ciężko jest się pozbyć. To historia o palącym braku, którego nijak nie można wypełnić.
Uznawany za arcydzieło kina światowego (Złota Palma w Cannes w 1967 roku i nominacja do Oscara) pozostawia po sobie kilka pytań i jeszcze więcej interpretacji – ale jak to w prawdziwym (nie akademickim) życiu bywa – to nie ilość esejów naukowych świadczy o mocy filmu, lecz to jak długo i jak mocno zostanie w nas samych. –> czytaj dalej
Ten film pojawiał się już niejednokrotnie w moich zestawieniach na blogu. Wiąże się z nim ogromna osobista historia, nieopisany zachwyt i pytania, które towarzyszyły mi przez większość okresu nastoletniego – jak można tak niepostrzeżenie dotknąć kogoś opowiedzianą historią.
Błękitna nuta to opowieść dziejąca się na kilka dni przed nieuchronnym rozstaniem Fryderyka Chopina (Janusz Olejniczak) i George Sand (Marie-France Pisier). Przeplata się w niej miłość, nienawiść, wzajemne wylewanie win i muzyka połączona z gruźlicą kompozytora. Miesza się w niej ogromna tęsknota, szaleństwo i jakaś niezrozumiała schyłkowość życia połączona z wielką niesprawiedliwością…
Przez lata próbowałam zrozumieć swoją fascynację Błękitną nutą, ale na nic się zdały wszystkie moje badania i analizy. Nie wiem dlaczego obejrzałam ten film i dlaczego tak bardzo na mnie podziałał kiedy miałam te szesnaście lat. Pewnie nigdy się nie dowiem – dlatego zabieram ze sobą do schronu przeciwatomowego.
Błękitna nuta pojawiła się też w zestawieniu 5 najważniejszych filmów w moim życiu które sporządziłam (lata temu) z okazji pierwszych urodzin bloga.
Pamiętam, że po tym filmie nie mogłam się ruszyć. Nie potrafiłam oddychać, nie wiedziałam jak świat może dalej funkcjonować… –> czytaj dalej
Jak już wspominałam, w poprzednim wcieleniu żyłam w Anglii na przełomie XVIII i XIX wieku…
Ta kolejna melodramatyczna opowieść w tym zestawieniu to historia młodego poety (Ben Whishaw) i zwyczajnej Fanny (Abbie Cornish), która przeżywa swoją pierwszą miłość.
Jaśniejsza od gwiazd jest świetnie zaobserwowana i poetycko sfotografowana – a na dodatek przepełniona jakąś dziwną, nieuchwytną, magiczną substancją która nadaje całości wyjątkowość. Choć historia jest oprawiona w historyczny kostium, to jednak ma w sobie życie. Życie które nie jest wykreowane, tylko odbywa się na naszych oczach i w którym Jane Campion celebruje wszystko co zwyczajne i proste.
Siedząca w samotności Fanny, głaszczący kota John, bawiące się motylami młodsze rodzeństwo – wszystko zdaje się nieść w sobie nie tylko informacje i emocje. Jest poetyckie jak i naturalne. Zawieszone w czasoprzestrzeni oraz wyjątkowe jak i zwykłe. –> czytaj dalej
Nagięcie własnej zasady wytłumaczę tak: obejrzałam ten film jakieś trzy dni temu i nie mogę przestać o nim myśleć. Przez pierwsze 24 godziny nie byłam w stanie czytać i oglądać innych filmów. Przez pierwsze 12 godzin nie mogłam się skupić na czymkolwiek innym…
(Każdy z filmów z tej listy odchorowałam w podobny sposób)
Wydaje mi się (zawsze mi się wydawało), że filmy nigdy nie są na całe życie, są tylko na etapy. To czy z nimi rezonujemy prawdopodobnie związane jest z ciśnieniem atmosferycznym, jedzeniem które trawimy i proporcjami hormonów jakie buzują w naszych organizmach.
Ale z drugiej strony – jeśli spojrzymy na trzony tych filmów – tych które tak naprawdę nas dotykają i kłują – to okazuje się, że pewne tytuły i motywy wracają nieprzerwanie. Czy możliwe że ich suma jest jakąś esencją i wypadkową nas samych?
A na jakie filmy wy byście skazali samych siebie w razie końca świata?
Dwa lata temu nikt z moich znajomych nie słyszał o tym festiwalu, w zeszłym roku wspólnie chodziliśmy na filmy, a w tym wspólnie wyczekujemy, planujemy seanse i podliczamy godziny które spędzimy w kinie. Stąd pomysł na moją własną listę 7 filmów, które będziecie mieli okazję zobaczyć podczas festiwalu, a które również sama bym wybrała (bo nie wszystkie jeszcze widziałam…)
(podczas przygotowywania zestawienia zorientowałam się, że potrzebuję minimum 14 tytułów – ale koncepcja 7 filmów i jej ładne brzmienie zdecydowanie wygrało…)
Reżyseria: Rebecca Miller
Scenariusz: Rebecca Miller
Obsada: Greta Gerwig, Ethan Hawke, Julianne Moore, Bill Hader, Maya Rudolph
Zdjęcia: Sam Levy
USA 2015
Gretę Gerwig możecie kojarzyć jako tytułową Frances Ha z filmu w reżyserii Noah Baumbach. Tym razem Greta w duecie z Ethanem Hawke wcieli się w rolę Maggie – współczesną nowojorską dziewczynę, która bardzo chce zostać mamą. Ponieważ nie jest w stanie utrzymać swojego zakochania przez dłużej niż 6 miesięcy postanawia zwyczajnie znaleźć idealnego kandydata na ojca. Rzecz w tym, że nagle zakochuje się w innym…
Reżyser: Łukasz Grzegorzek
Scenariusz: Łukasz Grzegorzek, Krzysztof Umiński
Obsada: Piotr Żurawski, Marta Nieradkiewicz, Justyna Suwała, Jacek Braciak, Bartłomiej Świderski
Zdjęcia: Weronika Bilska
Polska, 2016
Codzienność dzisiejszych 30-latków, zawieszonych między młodością a dorosłością i odpowiedzialnością. Kamper to ekranowy kryzys relacji dwójki młodych ludzi i powolny rozpad związku. Film – który obecnie zdobywa festiwale, a który niechcący ominęłam jako premiera ostatnich miesięcy. Na szczęście Kamera Akcja to idealny moment na naprawienie błędów i zaległości.
Reżyser: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Maria Czarnecka
Obsada: Ewa Serwa, Halina Łabonarska, Olga Sarzyńska, Krzysztof Zarzecki, Agnieszka Fiścinek
Zdjęcia: Arkadiusz Tomiak
Polska, 2006
Cztery kawałki tortu to jeden z czterech tytułów w tej sekcji pełnej filmów Smarzowskiego jakich zapewne nie widzieliście. Ten jest opowieścią o rodzinnym układzie między Dorotą adoptowaną córką Anny i Andrzeja, a jej adopcyjnymi rodzicami. Mnie osobiście przyciąga tematyką i choć rozgrywa się w ciągu jednego dnia to jestem pewna, że na ekranie będzie iskrzyć.
Reżyser: Benjamin Dickinson
Scenariusz: Benjamin Dickinson, Micah Bloomberg
Obsada: Bencjamin Dickinson, Nora Zehetner, Dan Gill, Alexia Rasmussen, Reggie Watts
Zdjęcia: Adam Newport-Berra
USA, 2015
Niedaleka przyszłość, korporacyjny świat i przepracowany David, który nie może żyć bez nowinek technologicznych. Zazdrosny o dziewczynę kolegi postanawia zrobić wszystko aby z nią romansować… Z nią, albo z jej wirtualnym awatarem…
Reżyser: Thomas Vinterberg
Scenariusz: Tobias Lindholm, Thomas Vinterberg
Obsada: Trine Dyrholm, Ulrich Thomsen, Helene Reingaard Neumann, Julie Agnete Vang
Zdjęcia: Jesper Tøffner
Dania, Holandia, Szwecja, 2016
Najnowszy film Vinterberga (którego możecie kojarzyć od Festen i Polowania) to seans na który trzeba się wybrać. Opowieść o znudzonej mieszczańskim życiem Annie, która postanawia żyć w komunie. Szybko jednak okazuje się, że rzeczywistość bardzo odbiega od jej idealistycznego wyobrażenia całej wspólnoty.
Reżyser: Tobias Nölle
Scenariusz: Tobias Nölle
Obsada: Georg Friedrich, Tilde von Overbeck, Yufei Li, Karl Friedrich
Zdjęcia: Simon Guy Fässler
Szwajcaria, 2016
Film, który otrzymał nagrody FIREPRESCI w Berlinie i obok którego nie można przejść obojętnie. Polecony mi przez znajomych, robiący wrażenie i ponoć – pozostający w pamięci na długo. Historia opowiada o Aloys’ie Adornim – prywatnym detektywie, który mieszka i pracuje z ojcem. Po śmierci ojca Aloys musi wyjść ze swojej bezpiecznej skorupy i zderzyć się z rzeczywistością i doświadczaniem życia…
Reżyseria: Aneta Popiel-Machnicka
Scenariusz: Aneta Popiel-Machnicka
Obsada: Weronika Frodyma
Zdjęcia: Michał Popiel-Machnicki
Polska, 2013
Nominowany do nagrody Złotego Lajkonika Krakowskiego Festiwalu Filmowego film to dokumentalna propozycja w moim zestawieniu. Jest to opowieść o utalentowanej tancerce, której całe życie to Szkoła Baletowa i dążenie do perfekcji – za co musi zapłacić sporą cenę.
Wygwizdany w Cannes, budzący skrajne opinie, momentami wywołujący okrzyki obrzydzenia na sali kinowej… a ja mam ochotę powiedzieć genialny w swej prostocie. Czytaj dalej →
Nowy film Tomasza Wasilewskiego (nagrodzony srebrnym niedźwiedziem na Berlinale 2016) to pseudonowelowa opowieść o splątanych ze sobą czterech kobietach mieszkających na jednym z budujących lepsze, post-PRLowskie jutro, blokowisk. Czytaj dalej →
Do zobaczenia!
O tym jak powstawała etiuda i o wszystkich stanach przedzawałowych jakie wydarzyły się po drodze… Czytaj dalej →
Muszę to napisać, że odczuwam dziwną niewygodę stojąc jedną nogą po stronie blogerów filmowych, a drugą po stronie twórcy etiudy, która się zakwalifikowała do tegorocznego konkursu Etiud i Animacji. Tak dokładnie, będziecie mieli okazję zobaczyć Raz dwa zero (po raz kolejny) w Łodzi. Pytanie techniczne: jeśli moi znajomi (blogerzy filmowi) będą w jury to oznacza że nie będę mogła z nimi plotkować w międzyczasiu aby nie kreować konfliktu interesów?
I nagle wszystko się skomplikowało…
Kolejność, jak zawsze – jest systemem nieodgadnionym dla zdrowego rozsądku.
Klasyk komedii romantycznej końcówki lat ’90. Julia Roberts i Richard Gere w rolach: panny, która nie jest w stanie sfinalizować narzeczeństwa i dziennikarza, który musi wykonać swoją robotę. Finał, jest oczywisty – bo na ślubnym kobiercu, ale po drodze zobaczymy kilka zabawnych sytuacji. Może i film nie jest wyżyną artyzmu, ale ja zawsze się świetnie przy nim bawiłam.
Jeśli zaczęliśmy od klasyków to na liście nie może zabraknąć czegoś co jest brytyjskie do szpiku kości. Tym razem mamy Charlesa (Hugh Grant), kogoś kto choć bywa częstym gościem na weselach znajomych to jednak sam nigdy nie chce zostać panem młodym. Sytuacja wymyka się spod kontroli kiedy Charles spotyka Carrie (Andie MacDowell) i chociaż zakochani mogliby być razem zaraz po pierwszym akcie filmu to mądrość, że jest to kobieta jego życia przychodzi do Charlesa po czasie, kiedy to Carrie już zaczęła planować ślub z kimś innym.
Historia którą proponuje nam Kusturica jest zawrotna. Pełna przezabawnych sytuacji, z gangsterami, dziwnymi trójkątami miłosnymi, cygańską muzyką oraz oczywiście – weselem. Matko Destanov (Bajram Severdžan) i jego syn Zarije (Zabit Memedov) to drobni przestępcy, którzy pewnego dnia popadają w problemy finansowe. Zwracają się o pomoc do znanego gangstera Dadana (Srdjan Todorović), który owszem – zgadza się pomóc biedakom, ale pod jednym warunkiem. Siostra Dadana pragnie wyjść za mąż, a Zarija jest stanu wolnego…
„Bawcie się póki jeszcze możecie” mówi matka panny młodej na przyjęciu weselnym które stanowi pierwszą część filmu. Kirsten Dunst jako panna młoda i Alexander Skarsgård jako pan młody nie są w stanie jednak zbyt długo cieszyć się swoim nowym, wspólnym życiem. Melancholia, choć piękna wizualnie, magiczna i przyciągająca wzrok to w gruncie rzeczy jest niezwykle smutna. Zbliżająca się do Ziemi tajemnicza planeta Melancholia to właściwie studium depresji i powolnego zapadania się w samym sobie.
Burton, klasycznie dla swojego stylu zabiera nas w świat swojej animacji. Tym razem Victor, choć sam niedługo ma stanąć na ślubnym kobiercu, to niechcący budzi zza światów nieżyjącą pannę młodą. Ta, z miejsca bierze Victora za swojego narzeczonego i zabiera go na własny ślub.
To klasyka gatunku, odświeżona i ubrana w bardziej nowoczesne ubranko. Margaret Tate (Sandra Bullock) to despotyczna szefowa obywatelstwa kanadyjskiego. Kiedy grozi jej deportacja okazuje się że najlepszym rozwiązaniem będzie szybki ślub z obywatelem USA. Do tego zamierza wykorzystać swojego asystenta Andrew (Ryan Reynolds). Jednak zanim do ślubu dojdzie trzeba przez dłuższą chwilę pobawić się w grę pod tytułem szczęśliwe narzeczeństwo. Osobiście to chyba moja ulubiona pozycja w tym zestawieniu.
Ta komedyjka romantyczna to jedna z wielu prób kariery aktorskiej Jennifer Lopez. Tym razem zagrała Mary – organizatorkę ślubów, która chociaż niejednokrotnie wyczarowała piękne ceremonie, to jednak sama (oczywiście) nigdy nie stanęła na ślubnym kobiercu. I nawet gdy już odnajduje idealnego kandydata Steve’a (Matthew McConaughey) to okazuje się że będzie musiała zorganizować jego ślub z Fran (Bridgette Wilson-Sampras)
W zestawieniu nie mogło zabraknąć też damskiej wersji Kac Vegas, komedii która święciła triumfy w 2011 roku. Pełna jest soczystych skeczy, miliona przeróżnych sytuacji i ogromnego wachlarza postaci. Perypetie druhen na wieczorze panieńskim, może nie są moim faworytem w tym zestawieniu jednak są godne polecenia dla wszystkich fanów połączenia komedii romantycznej z kumpelskimi skeczami.
Julia Roberts po raz kolejny – tutaj, jako dziennikarka kulinarna, która wraz z zaproszeniem na ślub przyjaciela zaczyna zdawać sobie sprawę o wielkim, nieujawnionym do niego uczuciu. Biedny Michael (Dermot Mulroney) nagle znajduje się niczym między młotem a kowadłem – między idealną przyszłą żoną (Cameron Diaz), a najlepszą przyjaciółką.
Dzięki Wam wszystkim, ze jesteście i że odzywacie się czasem. Dzięki za to, że polecacie sobie FilmowegoKota jako bloga na którego warto zajrzeć i że cieszy was czytanie moich kolejnych odcinków pamiętnika. Fajnie, bo bez was by tego nie było.
Część pierwsza: 20 kocich ról na 3 URODZINY FILMOWEGO KOTA
Choć ta kocia postać nie dostaje w filmie imienia, to jednak jest pełnoprawnym bohaterem filmu. Pojawia się w wielu scenach i zdaje się obserwować bieg wydarzeń. Jednak teorii na temat pojawienia się kota w filmie jest wiele – według jednej z nich kot jest niczym znacznik emocjonalny dzięki któremu szala naszej sympatii będzie przechylała się raz na stronę Amy (Rosamund Pike), a raz na stronę Nicka (Ben Affleck). Jedno jest pewne – zasada zwierzęta dodają uroku zdecydowanie tu się sprawdza. Rudzielec (koci aktor imieniem Cheeto) to prawdziwa gwiazda (o którym nikczemny Fincher zapomniał wspomnieć w napisach!) i jej karierę warto byłoby śledzić!
Jaskier to rudy makabrycznie brzydki kocur (w pierwszym filmie był czarno-białym kotem, w trzecim zaś odzyskał oryginalną – rudą sierść) dla którego dziewczynka była w stanie ryzykować życie. Nie przepadał za Katniss (Jennifer Lawrence) i zazwyczaj syczał na jej widok.
Do rodziny Everdden trafił dzięki Prim (Willow Shields), która przyniosła to głodne i zabiedzone stworzonko. Katniss na początku chciała kota utopić, ale w końcu pozwoliła mu pozostać. Później, gdy zabrakło Prim, Jaskier dzielnie dotrzymał Katniss towarzystwa.
Mel to długowłosa trzykolorowa towarzyszka Lucy (Sandra Bullock) pojawiająca się w kilku scenach w filmie. W jej rolę wcieliła się kocia gwiazda (mająca na koncie role w kilku reklamach i innych produkcjach) imieniem Księżniczka.
Kto widział ten film wie, że pan Wąsiasty – rudy kot Jerry’ego (Ryan Reynolds) skutecznie kradnie całe show. Chociaż nie jest sportretowany jako idealne zwierzątko domowe, to nie brak mu temperamentu i charakteru. Niestety stereotypowo Satrapi dodała kocurowi sporo diabelskiej natury, podczas gdy Bosco – pies Jerry’ego pozostał dobrym duchem.
W jego rolę pana Wąsiastego wcieliła się kocia gwiazda imieniem Cairo.
Pełną recenzję filmu można przeczytać TUTAJ.
W mieście w którym króluje przestępczość, narkotyki i prostytucja mieszka Arash (Arash Marandi), jego chory ojciec i bury kot…
Podobno kota miało nie być w tym filmie, ale Ana Lily Amirpour – reżyserka była tak zachwycona grą i zachowaniem Masuki’ego (bo tak kot rzeczywiście miał na imię), że po odbyciu zdjęć próbnych postanowiła umieścić go w scenariuszu i dać mu więcej czasu ekranowego. Rzeczywiście, Masuka jest niczym koci Marlon Brando. Jako naturalny bohater i uczestnik całej miłosnej historii między Arashem, a tajemniczą dziewczyną genialnie dopełnia całość. Pojawia się również na końcu, w iście mistrzowskim ujęciu, bo jak się okazuje koty mogą być świetnym uzupełnieniem drugiego planu.
Pełną recenzję filmu możecie przeczytać TUTAJ.
Vilmos Kovacs (Jeff Goldblum), adwokat baronowej Desgoffe und Taxis poza tym, że musi rozpatrzyć ponad 500 poprawek wniesionych do pierwotnej wersji jej testamentu to jest również posiadaczem pięknego perskiego kota. Niestety sprzeciw Kovacsa (wielkiego legalisty!) wobec przekupstwa i fałszywego rozsądzani stron musi zostać przypłacony kocim życiem. Po okrutnym morderstwie kota można zobaczyć adwokata niosącego w torbie kocie martwe ciało.
Choć umyka prawie niezauważony, to jednak jest bardzo bliski sercu Suzy (Kara Hayward). Jako małe kociątko podróżuje w koszyku, a później będzie rósł razem ze swoją towarzyszką.
reż. François Truffaut
1964
Pierre (Jean Desailly) – znudzony życiem rodzinnym pisarz nawiązuje romans z Nicole (Françoise Dorléac). Kiedy oboje zatrzymują się, w niewielkim hoteliku poza miastem w jednej ze scen pojawia się kot. W jednej ze scen, gdy Nicole wynosi tacę z resztkami po śniadaniu pojawia się kot. Zostawiona przed drzwiami taca niezwykle go interesuje…
Nie jest to zbyt wielka kocia rola, ale ten drobny wątek stał się inspiracją do całej sceny w jednym z kolejnych filmów Truffaut…
Ten uroczy film opowiada o próbach zrealizowania filmu „Przedstawiam wam Pamelę” i w cudowny sposób oddaje klimat pracy na planie (kłótnie, romanse, plotki, znerwicowany reżyser, ścigający się o uwagę aktorzy… ach można mnożyć stereotypowych przykładów!). W jednej z sekwencji ekipa filmowa próbuje nakręcić scenę wręcz identyczną jak ta, którą Truffaut rzeczywiście zrealizował w swoim wcześniejszym filmie – Gładka skóra.
Tym razem jednak okazuje się, że kot który miał zagrać rolę swojego życia niekoniecznie się słucha. Co robić? Przecież nie jadł trzy dni zapewnia asystent… Natychmiast zostaje zastąpiony przez innego.
Scena jest przeurocza, aczkolwiek odrobinę okrutna. Zobaczcie sami:
Kiedy Charlie (Chris O’Donnell) pojawia się po raz pierwszy w domu Franka (Al Pacino) i poznaje Karen Rossi (Sally Murphy) na schodach przed wejściem pojawia się kot – Tommy. Kocur pojawi się jeszcze w kilku ujęciach, ale jego najlepsza scena to moment pożegnania z Frankiem. Gdy pułkownik zamierza opuścić dom przywołuje jeszcze kocura i czule przytula dając mu małą radę…
Jeremy, piękny krótkowłosy kot należy do Germaina (Gérard Depardieu), poczciwego i niewykształconego robotnika, którego świat zmienia się po tym jak poznaje tytułową Margueritte (Gisèle Casadesus). Wcześniej to tylko Jeremy był jego najbliższym towarzyszem i przyjacielem. W wielu scenach Germaine rozmawia z Jeremym, a kocur cierpliwie słucha…
Angelo Manglehorn (Al Pacino) to zgorzkniały i wściekły samotnik, który zdaje sobie sprawę że utracił miłość swojego życia. Jego jedyną towarzyszką staje się perska kotka Fanny i to dzięki niej mamy uwierzyć w szczerość i niewinność głównego bohatera. Nie da się ukryć, że jej pojawienie się dodaje filmowi sporo ciepła – szczególnie gdy Angelo otacza Fanny szczególną opieką i troską. Kiedy kotka przestaje jeść, a Manglehorn zabiera ją do weterynarza to przed koniecznym zabiegiem (kotka połknęła mały kluczyk) nuci jej Paper moon do uszka.
Fanny to kolejny przykład kociego aktora, który nie został wymieniony w napisach końcowych.
Pan Jinx to jeden z najsłynniejszych filmowych kotów, a wraz z Jackiem (Robert DeNiro) stanowią cudowny duet. Jack, były agent CIA wiedział jak powinien dogadać się z kocurem, a pan Jinx jest jego dumą. Nic dziwnego, że Greg (Ben Stiller, starający się o rękę córki Jacka) jest w stanie zrobić wszystko aby odzyskać kota, którego nieopatrznie wypuścił z domu…
Pana Jinxa zagrało kilku kotów. Jeden z nich, Pan Jinx #4 to kot należący do Dawna Barkana, znanego tresera kotów w Hollywood.
reż. Jerry Zucker
1990
Floyd to bury kot z którym Molly (Demi Moore) zostaje sama po śmierci Sama (Patrick Swayze). Kiedy Patrick pojawia się jako duch Floyd jako jedyny go widzi i chociaż nie reaguje zbyt przyjaźnie to jak się okazuje jest najszybszym łącznikiem między Samem, a światem żywych.
Podczas pogrzebu Sama Floyd niejednokrotnie pojawia się w kadrze.
Pan Pusiaczek to nie jest zwyczajny kot. Kiedy ktoś mu się śni to jest to znak, że tej osobie coś szczególnego się wydarzy. Tak właśnie przestrzega Victora właścicielka Pana Pusiaczka – Dziwna dziewczyna. Szkoda tylko, że później jej kot przestanie być… do końca kotem…
(Przyznam, że prywatnie jestem fanką Pana Pusiaczka. Jest cudowny… póki jest kotem…)
Pyewacket to jeden z najbardziej znanych filmowych kotów. Na dodatek, razem ze swoją właścicielką zajmują się dość nietypowymi sprawami – a mianowicie rzucaniem zaklęć. Kiedy Gillian (Kim Novak) traci swoje moce zakochując się w Shephardzie (James Stewart)(pomijam, że wcześniej dokonuje niewybaczalnego dla wszystkich wiedźm świata czynu – ingeruje w cudzą wolną wolę) kocur sam zdaje się odzwierciedlać jej siłę.
Casting do tej kociej roli był bardzo burzliwy i nawet pisano o nim w gazetach. Do roli kota Gillian był nawet rozważany Orangey, który zagrał w Śniadaniu u Tiffany’ego, lecz jak stwierdzili producenci – woleliby kota o usposobieniu Avy Gardner. Tak Pyewacket trafił do filmu, choć jak podają niektóre źródła to kilka kotów syjamskich wcieliło się w jego rolę. Ponadto po zakończeniu zdjęć prasa rozpisywała się o Kim Novak, która jako wielka miłośniczka kotów zaprzyjaźniła się ze swoim kocim partnerem i później została jego właścicielką.
Zanim Korben (Bruce Willis) zostaje wplątany w misję ratowania świata ma szansę na spędzanie czasu ze swoim pięknym białym kotem. Niestety nie jest znane imię owego kota, jak i kociego aktora.
Rudy kocur to najbliższy towarzysz samotnej (i aroganckiej) Ashburn (Sandra Bullock). To z nim spędza wieczory w pustym domu i nawet oprawia w ramki wspólne zdjęcia. Jednak jak się okazuje rudzielec tak naprawdę należy do jej sąsiadki i kiedy Ashburn słyszy nawoływanie kota zmuszona jest wypuścić go ze swojego mieszkania. Jak się okaże na koniec filmu zwierzak i tak do niej trafi…
Choć film moim zdaniem do udanych nie należy to jednak rudy kot (jak każdy) świetnie ubarwia sceny.
Pełną recenzję filmu można przeczytać TUTAJ.
Felix to biały perski kot Vincenta (Bill Murray) – starszego weterana i alkoholika. Mieszkają razem w lekko rozpadającym się domu na Brooklynie. Jak twierdzi Vincent – Felix nie przepada za ludźmi, jednak udaje mu się nawiązać więź z Oliverem (Jaeden Lieberher). Oliverowi nawet udało się przemycić Felixa (w walizce!) do szpitala gdzie trafia Vincent.
Tym razem rolę Felixa zagrały dwa koty – Teddy i Jagger.
W pewnym momencie samotna Julie (Juliette Binoche) odkrywa, że w jej mieszkaniu mysz urodziła małe. Szukając pomocy puka do drzwi obok i pożycza rudego kocura. Wpuszcza go do mieszkania i zamyka za nim drzwi aby dokonał morderczego czynu.
Z okazji dnia ojca, postanowiłam wytypować garść moich ulubionych filmów o relacji tata – dziecko. Bo jak okazuje się, nie tylko kinematografia łódzkiej Szkoły Filmowej zajmuje się tym tematem
Kiedy Antonio (Lamberto Maggiorani) dowiaduje się, że może dostać pracę pod warunkiem posiadania roweru postanawia zrobić wszystko aby go zdobyć i ponownie móc zarabiać pieniądze. Odkupiony z lombardu rower staje się więc zarówno dla niego jak i jego syna Bruna (Enzo Staiola) jednym z najważniejszych przedmiotów w domu. Kiedy pierwszego dnia pracy Antonia, rower zostaje skradziony to właśnie Bruno dzielnie pomaga go odnaleźć. Chociaż momentami niesprawiedliwie przyjmuje na siebie złość ojca, to mimo wszystko dotrzymuje mu kroku. Kiedy w jednej scenie Antonio przez sekundę ma wrażenie, że chłopiec którego wyłowiono z rzeki to jego ukochany Bruno, orientuje się że żadna kradzież roweru i wybuchy frustracji nie powinny dotykać malucha. W końcu to Bruno, w jednej z ostatnich scen ratuje tatę przed społecznym linczem…
Tego filmowego ojca zna chyba każdy. Don Vitto Corleone (niezapomniany Marlon Brando), to człowiek o twardym charakterze, okrutny dla swoich wrogów i pomocny dla przyjaciół. W swoich dzieciach budził ogromny szacunek, a momentami nawet grozę. Niejednokrotnie rozwiązywał ich problemy, ale również wymagał oddania i poświęcenia. Chociaż jego ukochany syn Michael (Al Pacino) początkowo chciał wybrać inną życiową drogę niż tę którą zaplanował dla niego ojciec, to mimo wszystko nie był w stanie pozostawić taty, Między innymi to dzięki jego szybkiej reakcji, będący w szpitalu Don Vitto, zostanie uratowany od niechybnej śmierci z rąk wrogów rodziny.
Ojciec chrzestny z przykrością udowadnia nam, że w wielu przypadkach powiedzenie jaki ojciec taki syn niestety się sprawdza.
Sam Dawson (Sean Penn) to przykład ojca, którego rodzicielska miłość potrafiła przenosić góry. Opóźniony umysłowo, wychowuje samotnie córeczkę Lucy (Dakota Fanning), a kiedy jego mała dziewczynka kończy siedem lat, zostaje odebrana ojcu przez pracowników opieki społecznej. Sam, musi teraz stoczyć długą walkę w sądzie aby móc dalej opiekować się ukochaną Lucy. Ta piękna opowieść to pozycja której nie można ominąć. Kto pamięta scenę kupowania bucików dla małej Lucy, ten wie jak bardzo wzruszający i ciepły jest to film…
Jest to film o którym pisałam wiele, wiele miesięcy temu (TUTAJ). Zauroczył mnie on swoim spokojnym rytmem i ciepłym, skromnym klimatem. William Borgens (Greg Kinnear) to pisarz pracujący w domu (przy plaży). Po rozwodzie z żoną Ericą (Jennifer Connelly) mieszka tam sam z synem Rustym (Nat Wolff), a wieczorami zakrada się pod dom byłej żony i podgląda jak ułożyła sobie życie z nowym mężczyzną. William i Rusty czasami gotują swoją słynną kolację – ale tylko wtedy kiedy dom odwiedza córka i siostra Samantha (Lily Collins).
W tej cichej z pozoru opowieści jest mnóstwo miejsca na ciekawą relację ojca z nastoletnim synem i dorosłą, mającą własne życie córką. Polecam dla wszystkich fanów amerykańskiego klimatu indie.
Lata temu, kiedy jeszcze byłam w początkująco-nastoletnim wieku wzdychałam do Dustina Hoffmana grającego w tym filmie ojca – Teda. Ted to karierowicz którego z dnia na dzień opuszcza żona – Joanna (Meryl Streep). Kiedy w końcu Ted i jego syn Billy (Justin Henry) z trudem odnajdują się w nowej sytuacji Joanna postanawia odebrać Tedowi prawa do opieki nad dzieckiem.
Duet Hoffman – Henry, to niezwykły portret relacji synowsko – ojcowskiej. Zabawny, pełen rodzicielskiej (i męskiej) nieporadności, uroczy i wzruszający – taki mamy ekranowy obraz tych dwóch panów.
Szczerze powiedziawszy chciałabym się wam przyznać ile razy widziałam ten film, ale myślę że nie da się tego zliczyć
George Clooney jako tata Alexandy (Shailene Woodley) i Scottie (Amara Miller) zostaje zmuszony zaopiekować się swoimi pociechami, rozwiązać rodzinne sprawy i odnaleźć siebie po tym jak jego żona zapadła w śpiączkę w wyniku tragicznego wypadku. Robi to w sposób słodko – gorzki, momentami nawet pokraczny. Jako zapracowany ojciec nie miał wcześniej ani szansy (ani zamiaru) nawiązywania jakichkolwiek relacji ze swoimi córkami. Teraz, w obliczu testamentu swojej żony i wycieczki w rodzinne strony – na Hawaje, nie ma wyjścia – musi znaleźć z nimi wspólny język. Spadkobiercy to film przy którym można zarówno popłakać jak i się pośmiać.
Labirynt to kolejny film o zdesperowanym ojcu, który zrobi wszystko aby odzyskać swoją córkę. Pewnego dnia, widząc bezradność policji Keller Dover (Hugh Jackman), postanawia wziąć sprawy w swoje ręce po tym jak jego 6 letnia córka i jej koleżanka niespodziewanie znikają. Kiedy podejrzenia o porwanie padają na miejscowego dziwaka Aleksa, okazuje się że tata jest w stanie posunąć się do najgorszych tortur aby dowiedzieć się prawdy
Labirynt to film długi, ale pełen napiętej i gęstej atmosfery którą można wręcz ciąć nożem. Niesamowite zdjęcia Deakinsa i świetne kreacje aktorskie na długo zapadają w pamięć.
Jeśli mowa o wytrwałych ojcach to nie można zapomnieć o Marlinie, który mimo wielkiego lęku przed otwartym oceanem wyrusza na poszukiwanie swojego synka – błazenka Nemo, Niestrudzony i nie tracący nadziei poszukiwacz w końcu odnajdzie swojego malucha, ale po drodze przeżyje prawdziwe chwile grozy. Gdzie jest Nemo to wręcz kultowa bajka o nadopiekuńczym ojcostwie i wielkiej odwadze, która sprawia że wypływamy na szerokie wody.
Jako ostatniego wymieniam mojego ulubionego serialowego ojca – Cala Lightmana (Tim Roth), prawdziwego przyjaciela i partnera swojej córki Emily (Hayley McFarland). Cal, to jeden z tych najbardziej wykręconych ojców. Uparty, pracoholik – naukowiec, który zawsze wiedział kiedy jego córka kombinuje coś na boku, jednocześnie pozwalając jej na popełnienie własnych, głupiutkich błędów. Chociaż serial nie przewidywał szczególnego rozwinięcia wątku córeczki tatusia, to duet Roth – McFarland miał swoje świetne momenty. Kłócili się i godzili jak na córkę i ojca przystało, a kiedy trzeba było – roztaczali nad sobą wzajemnie opiekuńcze skrzydła.
Wraz z redakcją miesięcznika FILM jakiś czas temu postanowiliśmy sporządzić podsumowującą listę filmów 2015 roku. Oczywiście dodałam swoje trzy grosze, ale w finalnym zestawieniu nie pojawiło się zbyt wiele moich typów.
Najlepsze Filmy 2015
W związku ze zbliżającym się końcem roku, w redakcji Filmu postanowiliśmy przyjrzeć się najlepszym filmom ostatnich dwunastu miesięcy. Ostateczna dziesiątka, przygotowana przez redakcję oraz stałych współpracowników portalu, zawiera filmy, których polska premiera odbyła się w 2015 roku.
Jak wiadomo, lubię chadzać własnymi ścieżkami (w końcu kot, choć filmowy to nadal kot)…
Nie zapomnę wrażenia jakie wywołał na mnie ten film i swoich emocji podczas i po seansie. Nieczęsto mam wrażenie, że czas się zatrzymuje, a na tej białej ekranowej płachcie wydarza się coś niezwykłego. Tutaj – zdecydowanie. Niezwykła opowieść o… starości? Przemijaniu? Robieniu rachunków zysków i strat? A może najprościej – życiu.
Wielu oskarża Młodość o pewną teledyskowość, powielanie schematów i pójście na łatwiznę. Być może i Sorrentino karmi nas tanimi chwytami. Ale ja lubię tanie chwyty i film na którym można zarówno pośmiać się jak i popłakać.
Na moim koncie na filmwebie średnia ocen wśród znajomych to 8,25. Wszyscy znajomi ze Szkoły Filmowej dają filmowi ósemkę albo dziewiątkę. Ludzie spoza branży może i pięć.
Ponad dwie godziny jednego ujęcia. Realizacyjnie – owacja na stojąco. Film, który opowiada z pozoru błahą historyjkę, który – szczególnie na początku – nudzi i nuży. Nawet jeśli macie ochotę wyjść z kina po kwadransie – warto wytrwać do końca, bo wrażenia będą niezapomniane.
o filmie pisałam TUTAJ
Spokojna w swojej wymowie i skandynawska lecz napięta do granic możliwości historia chłopaka, który po odsiedzeniu kary musi zmierzyć się ze swoją społecznością. Debiut fabularny Magnusa von Horna, to żywy dowód dla wszystkich sceptyków, że w naszym rodzimym kinie dzieją się ciekawe rzeczy.
Chociaż zaraz po seansie byłam dość sceptyczna względem tego filmu to obecnie coraz częściej zdarza mi się do niego wracać myślami.
Ciekawa formalnie i poruszająca historia o wolności i sprawiedliwości. Opowieść przeprowadzona z perspektywy taksówki jeżdżącej ulicami Teheranu, historia ukazana za pomocą aparatów, telefonów i kamery umieszczonej na desce rozdzielczej. Niezwykły przekrojowy obraz społeczeństwa obcego dla nas kraju…
Przyznam szczerze – nigdy nie obejrzałabym tego filmu gdyby nie kolega z roku który wręcz siłą zaciągnął mnie i koleżankę do kina (co ciekawe sam nie wziął udziału w seansie – faceci…). Sicario to była nasza inauguracja roku akademickiego, na późnym seansie w łódzkim Silver Screenie z ciemną butelką nałęczowianki i termosem na herbatę w którym po cichu przemyciłyśmy białe wino…
Sicario to film w którym muzyka i zdjęcia sprawiają, że nie jesteśmy w stanie poczuć się bezpiecznie w kinowym fotelu. Ostra i brutalna opowieść, która nie oszczędza widzom potwornych obrazków rodem z męskiego świata. Chociaż dramaturgicznie mam wrażenie, że w drugiej połowie film znacznie siada (takie jest przekleństwo rozpoczynania historii przysłowiowym trzęsieniem ziemi) to mimo wszystko wart jest obejrzenia.
Film, którego kadry natychmiast przekazałam swojemu operatorowi jako referencję wizualną do naszego kolejnego projektu (zapewne jak go o to zapytacie to albo się wyprze, albo powie nie pamiętam dodając że znowu konfabuluję blogowe historie. Nie kłóćmy się ).
Moja chuda siostra to niezwykła historia opowiedziana poprzez wchodzącą w okres dojrzewania dziewczynkę. Pierwsze zauroczenie, rozczarowanie i ogromna miłość do siostry. Niesamowicie trafne wejście w głowę dziewczynki która musi przejść naturalny lecz niełatwy proces dorastania mierząc się z „wielką” tajemnicą choroby najbliższej osoby.
Nagrodzony między innymi w Sundance krótkometrażowy dokument Pauliny Skibińskiej, to film który skutecznie buduje napięcie aby pokazać nam coś na co nie będziemy gotowi. Przeznaczony do oglądania na dużym ekranie robi wrażenie, choć z pozoru jest niezwykle prosty i zwyczajny. Zostaje w pamięci na długo.
Do napisania tekstu o kotach w filmach przymierzam się już od dłuższego czasu nieustannie zbierając do kolekcji kolejne tytuły i kocich bohaterów.
3 urodziny bloga to idealny moment aby wreszcie zaprezentować wyniki swoich poszukiwań.
reż. Blake Edwards
1961
Rudy Kot Holly Golightly (Audrey Hepburn) również nazywa się Kot i jest najbliższym jej sercu stworzeniem. Jego rude futerko przewija się przez cały film w scenach które niejednokrotnie wywołują u nas uśmiech.
Pewnego dnia chcąc udowodnić sobie, że nikogo nie potrzebuje oraz że potrafi żyć będąc wolna i niezależna, Holly wyrzuca przyjaciela z taksówki na zalane deszczem ulice Nowego Jorku. Na szczęście w porę go odnajduje, a sama daje się znaleźć przez zakochanego w niej Paula Varjaka (George Peppard).
Rudy Kot jest w filmie pewnym lustrem postaci Holly. Tak jak ona – wyniośle chadza własnymi drogami w przekonaniu, że świetnie poradzi sobie będąc samotną w tym ogromnym i złym świecie.
reż. Ridley Scott
1979
Jonesy – kot, ulubieniec załogi statku pojawia się w również w następnej części Obcego. Był towarzyszem podróży na wzór kotów, które kiedyś były zabierane na statki w długie rejsy po oceanie. Chociaż w kosmosie nie ma myszy – czyli podstawowego powodu aby zabrać futrzaka na pokład, to mimo wszystko – odrobina kociej miłości i rozrywki przyda się każdemu…
Doświadczony i wytrwały Jonesy nawet przeżył hibernację (zapewne niejednokrotnie!).
reż. Barry Sonnenfeld
1997
Orion to (kolejny rudy…) kot, mający w medaliku na szyi całą galaktykę (Orions belt). Jego właścicielem był jubiler Rosenburg, a sam kot był członkiem królewskiej rodziny Arquilian. Po śmierci jubilera zwierzak jest zdany tylko na siebie, a jak się okazuje Galaktyka to obiekt pożądania złego kosmity – Robala.
reż. Ethan Coen i Joel Coen
2013
reż. Alfonso Cuarón
2004
Krzywołap pojawia się w kilku częściach Harry’ego Pottera, ale to w tym filmie debiutuje jako zwierzęcy towarzysz Hermiony Granger. Silnie znienawidzony przez Rona i Parszywka okazuje się być całkiem mądrym zwierzęciem, które od początku próbowało ostrzec bohaterów o prawdziwej tożsamości szczura.
Znaki rozpoznawcze – płaski pyszczek oraz (jak to przeważnie w filmach bywa) ruda sierść.
Warto wspomnieć też o Pani Norris, kotce woźnego Hogwartu. Negatywny koci bohater, zwiastujący nadejście swojego właściciela i kłopoty. Tutaj – akurat z filmu Harry Potter i Komnata Tajemnic
reż. Peter Hewitt
2004
Jednym z najsłynniejszych rudych (i animowanych) kotów jest Garfield. Leniwy wielbiciel lasagne’i i kanapowego stylu życia. Zdaje się, że jego drugim imieniem są kłopoty, ale Garfield to także oddany towarzysz, który nawet jest w stanie zaprzyjaźnić się z psem.
reż. Chriss Miller
2011
Jakim trzeba być kotem żeby dostać nie tyle ważną rolę w filmie (Shrek 2), ale również CAŁY FILM. Taki jest Kot w Butach.
Szarmancki, odważny, podstępny i wytrwały. Na dodatek zdaje sobie sprawę ze swojego uroku i nie zawaha się go użyć… Może nie zawsze był lojalny, ale cóż… koty takie są.
reż. Lewis Gilbert
1967
reż. Lawrence Guterman
2001
reż. Sylwester Chęciński
1967
Tego polskiego kota nie mogło zabraknąć w zestawieniu!
Mało tego, że łowny to i z miasta Łodzi pochodzi. Bezimienny, ale ważny bo to o niego toczyła się wojna.
Niestety, zwierzę nie skończyło zbyt dobrze.
reż. James Mangold
1999
reż. Richard Linklater
2004
Z mojego uwielbienia do Linklatera – nie mogłam o nim zapomnieć.
reż. David Fincher
2011
Ma na imię Tjorven i pojawia się pewnego dnia w oknie domku który tymczasowo zamieszkuje Mikael Blomkvist (Daniel Craig). Wprowadzenie kociej postaci do filmu to subtelne ukazanie innej twarzy głównego bohatera (jak nie można lubić kogoś kto lubi miłe puszyste zwierzątka?). Kot zwany przez Blomkvista Kotem (oryginalne imię) pojawia się w kilu scenach – dostaje jedzenie, a czasem nawet zostaje czule pogłaskany.
Niestety jego obecność jest jak zwiastun dalszych wydarzeń – od razu muszę was ostrzec – Kot nie kończy najlepiej.
reż. Edgar G. Ulmer
1934
W tym filmie pojawia się wiele kotów i w sumie – nic nie wiemy na temat ich tożsamości. Jednak ten klasyk horrorów nawet ze względu na tytuł – nie mógł nie znaleźć się w zestawieniu. Ponadto film jest popisem aktorskim znanych w tamtym czasie czarnych charakterów. Na ekranie zobaczymy Bela Lugosi’ego i Borisa Karloffa.
reż. Gary Marshall
2001
reż. Jane Campion
2009
Topper – czarny koteczek z białym kołnierzykiem i łapkami to towarzysz Fanny (Abbie Cornish) i ulubieniec całej rodziny. W filmie pojawia się niejednokrotnie, dodaje całości intymnego i domowego charakteru. Wprowadza spokój i w moim mniemaniu sprawia, że niektóre momenty zdają się być niezwykle ciepłe, realistyczne i wbrew wszelkim pozorom zwyczajne. Topper kradnie kilkadziesiąt sekund filmu swoim typowo kocim zachowaniem. Nie raz zobaczymy jak ociera się o Fanny, domaga się głaskania czy zwyczajnie – opiera łapki w oczekiwaniu na jej ruch. Ze względu na jego niezwykłą rolę w filmie Campion zdecydowała się nawet umieścić go w napisach końcowych – w końcu pełnoprawna z niego postać.
reż. Federico Fellini
1960
A teraz przyznać się – kto choć raz o nich nie słyszał? Jakoś nie widzę podniesionych rąk. Otóż to – jeśli nie oglądaliście, to oglądał starszy brat (po nocach), przyjaciel albo tata.
No EJ, musieliście przynajmniej słyszeć o tym serialu.
Ja na Z Archiwum X trafiłam dość późno (bardzo późno) bo dopiero po premierze drugiego filmu kinowego I Want To Believe. Stety/niestety moja druga klasa liceum obfitowała w choroby i przymusowe siedzenie w domu / leżenie w szpitalu więc laptop z serialowym zapasem był dla mnie jedyną rozrywką i wybawieniem. Muszę przyznać, że długo żyłam życiem Muldera i Scully. Od tego momentu jeszcze bardziej mnie fascynuje ten efekt jaki wywołują w widzach pewne historie – nie możemy się od nich oderwać i jak ćpuni spędzamy z nimi dnie i noce. Znaczną przesadą byłoby napisanie dlatego studiuję w szkole filmowej, ale coś z tego nęcącego podejścia nadal we mnie jest. Fajnie jest żyć życiem innych…
W każdym razie – nie mogę ukrywać sentymentu do serialu i wraz z dobrą nowiną postanowiłam zrobić swoje prywatne podsumowanie.
Stąd:
(w kolejności dość przypadkowej tak jak przypadkowo działa mój mózg…)
Stacja naukowa na Alasce. Jeden z badaczy po wysłaniu komunikatu Nie jesteśmy tym, kim jesteśmy popełnia samobójstwo. Następny krok – pojawienie się Muldera i Scully.
Jest to jeden z pierwszych odcinków, który potwierdził moją chęć brnięcia w serial. Zamknięcie w tajemniczym i niebezpiecznym miejscu, kompletna niemożność ucieczki, burza śnieżna i bohaterowie których lubimy i którym życzymy jak najlepiej – nie ma lepszego napędzacza zainteresowania widza.
Na deser (oczywiście) – w powietrzu już wisi typowe dla reszty odcinków napięcie między Mulderem i Scully i powoli naprawdę zaczynamy im kibicować.
Nagle twórcy zdecydowali się na paradokumentalną formę odcinka na podstawie serialu Cops. Zadziałało, bo osobiście miałam wrażenie, że wcale nie oglądam The X-Files tylko najprawdziwszą prawdę prosto z amerykańskiej nocnej ulicy. Tym razem obiektem śledztwa zostało niezidentyfikowane stworzenie, grasujące w czasie pełni, które potrafi przyjąć dowolną, najbardziej w danym momencie przerażającą dla ofiary formę. Strach jest tak rzeczywisty, że potrafi zabić.
Polecam jako ciekawostkę i zabawę z widzem.
Odcinki ciężko jest zrozumieć nie znając całego przebiegu story jednak mimo wszystko – warte obejrzenia.
Na dodatek zarówno Scully jak i Mulder grają tutaj ekspertów od spraw miłosnych. Dziwne…
I tak wiem, że każdy lubi.
Zestawienie zaczynam od pewnej klasyki świątecznej komedii romantycznej. Kto nie zna tego filmu? Obecnie jest chyba tak samo często emitowany w naszej telewizji jak kultowy i nieśmiertelny Kevin, a w tym roku zdobył nawet własną akcję na facebooku
Cóż mogę streszczać – 10 historii miłosnych, które spaja Christmasowy wieczór. A historie miłosne są przeróżne – zarówno szczęśliwe, jak i tragiczne, pogruchotane i ze złamanym sercem. Taka jest miłość i takie jest życie. Zakochać się może zarówno premier, pisarz który zaszywa się w swojej twierdzy jak i 11-letni chłopak…Love Actually to komedia romantyczna, która szanuje inteligencję widza, nie drwi z naszych marzeń o miłości i udowadnia, że nawet w lukrze możemy znaleźć ziarenka pieprzu.
Najbardziej zapamiętana scena?
Jest to film o którym kiedyś pisałam i którego po dziś dzień polecam wszystkim tym którzy szukają dobrego poprawiacza humoru. Historia choć jest pełna naiwności i słodyczy to mimo wszystko skutecznie czaruje i sprawia, że sama do niej co jakiś czas wracam.
George Bailey (mój ulubieniec – James Stewart) traci wiarę we wszystkie swoje ideały. Na szczęście istnieje anioł stróż, który w wigilijny wieczór przypomni mu, że życie może być wspaniałe.
Dla sceptyków dodam – ten film to o wiele więcej niż ten mdły jednozdaniowy opis. Sięgając po dzieła Capry chcąc nie chcąc zdajecie się na odrobinę świetnego humoru, ironii i dobrze napisane dialogi.
Uwaga – spoilery! (które nadal nie zepsują wam frajdy oglądania tego filmu – obiecuję)
Skoro wypłynął temat Jamesa Stewarta to oto kolejny film z nim w roli głównej. Tym razem historia wyda się wam niezwykle znajoma, bo oto pierwowzór filmu z 1998 roku Masz wiadomość.
Zanim jednak Meg Ryan i Tom Hanks oraz era internetów to w Budapeszcie w sklepie pana Matuschka był sobie Alfred Kralik (Stewart) i Klara Novak (Margaret Sullavan). Oczywiście, że nie znosili się od pierwszego wejrzenia… ale wiadomo jak to w filmach tego typu bywa…
Ach, zazdroszczę wam że prawdopodobnie nigdy nie widzieliście tego filmu i że pierwszy seans jest dopiero przed wami!
To jest ładna, czy nie?
Zgryźliwie dodam – dzieci i zwierzątka zawsze rozczulają widzów
Nie ukrywam, ze jestem fanką Sandry Bullock i za każdym razem kiedy nasza rodzima telewizja decyduje się na emisję filmu w drugi dzień świąt (statystycznie najczęściej) jestem chyba najwierniejszym widzem.
Urocza Lucy, której jest jest nam żal od pierwszej sekundy filmu codziennie widzi swojego wymarzonego. Tak się składa, że niechcący staje się częścią jego rodziny.
Uwielbiam moment kiedy Jack siedzi przy łóżku Petera i z goryczą w głosie stwierdza, że w życiu ma się szczęście albo w miłości albo w kartach, a on (ja też, Jack!) ma szczęście tylko w kartach.
(Ty przynajmniej w odpowiednim miejscu, czasie i z odpowiednią osobą stanąłeś pod jemiołą szczęściarzu).
Warte zauważenia: w filmie występuje również kot.
Mówiłam, że dzieci i zwierzątka w filmach rozczulają? Bo jakaż jest inna rola dziewczynki która pyta czy tatuś wróci do domu na święta…?
A tak na marginesie dodam, że (ponoć) w piątek (21.11) świat obchodził dzień telewizji
Ten głośny film George’a Clooneya opowiada o grupie dziennikarzy CBS, którzy w latach 50 wypowiadają medialną wojnę senatorowi Josephowi McCarthy’emu. Ukazane zostały działania Edwarda R. Murrowa (David Strathairn) i jego producenta Freda Friendly’ego (Clooney), którzy koniec końców doprowadzili do zakończenia działalności senatora i jego Komisji Parlamentarnej do Spraw Działań Antyamerykańskich. Słuchając przemówienia Murrowa, które w filmie stanowi klamrę spinającą całą historię, powinniśmy się zastanowić czym stała się współczesna telewizja i czy przypadkiem nie jest obecnie taka, przed jaką w 1958 roku ostrzegał nas sam dziennikarz. Czy rządzą nią sponsorzy i wyniki oglądalności, czy jeszcze istnieją w niej okruchy misji, ambicje inspirowania, informowania i kształtowania społecznych postaw…
Drugi w tym zestawieniu film w reżyserii George’a Clooneya to fikcyjna biografia autentycznego prezentera telewizyjnego Chucka Barrisa (Sam Rockwell), który przez wiele lat prowadził program Gong Show. Jak dowiadujemy się z nieautoryzowanej biografii Barrisa – jego praca tak naprawdę była przykrywką innej prawdziwej działalności – pracy płatnego zabójcy na zlecenie CIA. Clooney tak prowadzi historię, że w pewnym momencie nie mamy pewności co jest fikcją, a co rzeczywistością – dokładnie tak jak w telewizji…
Choć telewizja nie jest pierwszoplanowym tematem filmu to jednak stanowi ważne dopełnienie głównego bohatera granego przez Marcina Dorocińskiego. Tomek jako dziennikarz telewizyjny ma w perspektywie awanse i sukcesy zawodowe. Jego poukładane życie burzy informacja o pogarszającym się stanie chorego na schizofrenię ojca… O filmie pisałam również TUTAJ.
Becky Fuller (Rachel McAdams) zawsze marzyła o byciu producentką audycji śniadaniowych. Nie przerażały ją pobudki w środku nocy, ciężka praca i kreatywne wyszukiwanie tematów. Pewnego dnia jako naiwny świeżak dostaje pracę jako producent podupadającego, lecz legendarnego porannego pasma. Aby podnieść oglądalność postanawia zaangażować legendę i ostoję klasycznego dziennikarstwa – Mike’a (Harrison Ford) zestawiając go z sztucznie uśmiechającą się przebrzmiałą divą Colleen (Diane Keaton). Morning Glory jako komedia romantyczna, choć momentami nudzi to jest niczym program śniadaniowy – dobrym wypełniaczem wolnego czasu ekranowego.
Brodaty, zgorzkniały i lekko zdesperowany Mike (David Duchovny) jako scenarzysta dostaje szansę na stworzenie własnego serialu. Bazując na własnych doświadczeniach chce stworzyć poruszającą historię, jednak scenariusz przechodząc z rąk do rąk po jakimś czasie zamienia się w całkiem inny projekt. Film dość zgryźliwie obnaża proces pracy nad scenariuszem i pokazuje jak bardzo to co widzimy na ekranie różni się od pomysłu jaki narodził się w głowie twórcy…