Intruz to pełnometrażowy debiut fabularny absolwenta (a obecnie również wykładowcy) Szkoły Filmowej w Łodzi Magnusa von Horna.
Film jest pewnym przedłużeniem zainteresowań Magnusa, które pojawiały się już w jego szkolnych filmach (Bez śniegu (2011), Echo (2008). Stąd tematyka Intruza oraz sposób opowiadania przez niego historii, nie jest zaskoczeniem dla kogoś kto zna wcześniejsze prace reżysera.
Intruz jest filmem wartym obejrzenia. Chociaż został zrealizowany w Szwecji i w szwedzkim kręgu kulturowym to porusza kwestie są bardzo uniwersalne i ludzkie – mogące dotknąć każdej społeczności.
John (Ulrik Munther) – nastoletni chłopak wraca z poprawczaka po odbyciu kary. Chociaż minęło trochę czasu to jego zbrodnia nie została przez społeczność zapomniana i wybaczona. Nieprzygotowany na reakcje kolegów, nauczycieli czy nawet ojca, zostaje wrzucony do świata który z pozoru zna, ale nie jest w stanie się w nim odnaleźć. Jak się okazuje, w swojej sytuacji nie otrzymuje od nikogo wsparcia – nawet od najbliższych. Wychowany w typowo męskim domu ma problemy w podporządkowaniu się zaborczemu ojcu, stąd sam John znajduje się w specyficznym odrętwieniu i zawieszeniu.
Ogromną pracę w tym filmie wykonała kamera. Każdy kadr zdaje się być szczegółowym i precyzyjnym ustawieniem, a inscenizacja to minimalistycznie zaplanowane ruchy. To również dzięki zdjęciom Łukasza Żala (którego najczęściej kojarzymy z filmem Ida) Intruz nabrał ogromnej mocy.
Intruz to dość enigmatyczna, ale bardzo trafna obserwacja linczu i zemsty gdzie linia między byciem ofiarą, a oprawcą skutecznie się zaciera. Jak zawsze – sam film ma swoich zwolenników i przeciwników. Nie zawsze jesteśmy przygotowani na odbiór takiego filmu, a szczególnie na to że taki film jest związany z naszą rodzimą kinematografią. Jednak zdecydowanie Intruz jest wart obejrzenia i przeżycia.
*The Here After jest oryginalnym, międzynarodowym tytułem filmu, którego w Polsce znamy jako Intruz.
Nie wiem czemu kino skandynawskie jest aż tak niedoceniane/nierozumiane w Polsce. Dlatego, że zmusza do myślenia? Czy dlatego, że pozostawia pytania? Czy może dlatego, że jest tak specyficznie zrealizowane? Nie wiem. Na mnie „Intruz” zrobił świetne wrażenie. Miałam okazje być na pokazie przedpremierowym i spotkaniu z twórcami. Po filmie miała głowę pełną myśli, obaw, rozwiązań, własnego podejścia, analizy dzieciństwa. No WOW. Zazdroszczę zajęć z Magnusem. Jestem jeszcze przed jego dwoma wcześniejszymi filmami, ale na prośbę dostałam linki, także nie mogę się doczekać, jakie emocje wzbudzą pozostałe jego dzieła.
PolubieniePolubienie