Nie śledzę zbyt wielu polskich seriali, bo oglądanie ich z roku na rok coraz bardziej mnie zasmuca. Do Artystów też zasiadłam z dużą dozą rezerwy. I bardzo się cieszę, że te dwa, do tej pory wyemitowane odcinki tak pozytywnie mnie zaskoczyły. Delikatnie stwierdzam, że to prawdopodobnie jedna z lepszych rzeczy jaka przytrafiła się w ostatnich latach naszej rodzimej TVP.
Wieloletni dyrektor Teatru Popularnego w Warszawie zostaje znaleziony martwy na scenie. Na jego miejsce trafia młody reżyser z prowincji ( Marcin Czarnik ). Ma mnóstwo energii, zapału i wrażenie, że właśnie dostał dar od losu. Szybko okazuje się jednak, że dyrektorowanie to również wycieczki do urzędu miasta, umawianie spotkań, walka z księgowością i próba nawiązania porozumienia z każdym pracownikiem z zespołu. Pieniędzy nigdy nie ma wystarczająco, a nieufnych (wręcz wrogich) spojrzeń jest zawsze zbyt wiele…
Ten autorski projekt trafił do telewizji dzięki Monice Strzępce (reżyseria) i Pawłowi Demirskiemu (scenariusz). Stworzyli oni barwne postaci i zbudowali niezwykle wiarygodne teatralne korytarze. W Artystach usłyszymy o chałturzeniu w serialach, kredytach i pracy do późnych godzin nocnych. Jest alkohol, mnóstwo papierosów, sceny zazdrości i odwieczny podział na technicznych i artystów. Na dodatek całość spowija mgła tajemnicy, chłodnej i deszczowej Warszawy oraz duchów wybitnych twórców. Choć z nimi akurat rozmawia tylko sprzątaczka ( Ewa Dałkowska ), ale jak twierdzi portier pan Popieł (świetny Edward Linde-Lubaszenko ) – to ona wie co mówi!
Artyści są nie tylko serialem dobrze napisanym, ale także stworzonym na wzór produkcji zza oceanu, gdzie nad każdym odcinkiem pracuje się jak nad mini-filmem fabularnym. Mamy tutaj inną plastykę obrazu, dopracowaną scenografię która buduje świetny klimat i naprawdę mocny, wiarygodny świat pracy w teatrze. Całość to osiem odcinków – jak na razie wyemitowane zostały dwa. Mam nadzieję, że pozostałe nie zawiodą. Bo jak na razie nic się na to nie zapowiada.
– Dzień dobry. Jestem nowym dyrektorem tego teatru i muszę napić się wódki
– Opowiem panu historię. Dwa tygodnie temu, jak ogłaszali kto będzie nowym dyrektorem, był tutaj taki facet. On mówi do mnie: dzień dobry, nazywam się Krzysztof Warlikowski i jestem nowym dyrektorem tego teatru. Porozmawiajmy o czynszu za ten lokal. Też się potrzebował napić. Stawiałem mu tę wódkę. Jak już mu się potrzeba wódki wypełniła, to mu jeszcze 20 zł na taksówkę dałem i tyle było tego widać dyrektora.