Nie zdarza się zbyt często, że film dokumentalny wchodząc do kin wywołuje aż tyle dyskusji. I nie mówię tutaj o takich burzliwych komentarzach w kuluarach szkoły filmowej – na zajęciach czy przy surowce w szkolnym bufecie. Chodzi mi o dyskusje w których biorą udział prawdziwi i realni widzowie, którzy oglądając film postanawiają go przeżyć.
Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham to zapis pięciu sesji terapeutycznych matki i córki z Bogdanem de Barbaro. Kobiety spotkają się z psychoterapeutą aby pomóc sobie i ich relacji. Początkowo niepewne i wycofane powoli zaczynają opowiadać swoje historie i kierowane spokojnym głosem de Barbaro pod obecnością kamer odsłaniają swoje rany. Chociaż momentami obie nie mogą się powstrzymać od skręcania ku charakterystycznym schematom wzajemnego obwiniania się i przeciągania liny, to jednak dzięki obecności swoistego rozjemcy próbują wypracować spokój i wyrozumiałość – zarówno dla siebie jak i bliskiej osoby obok.
Prostota tego filmu poraża najbardziej. Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham to jedno pomieszczenie i trzy kadry ukazujące twarze bohaterów. Na dodatek czujemy, że sam Paweł Łoziński – reżyser filmu, skutecznie chowa się za prowadzącym rozmowy de Barbaro.
Nieuniknione zbliżenia trzech twarzy sprawiają, że nie ma miejsca na dystans i fałsz w całej opowieści. Na twarzach kobiet widać autentyczny strach, samotność i rozpaczliwą tęsknotę za miłością i bliskością drugiej osoby. W pewnym momencie, tak jak one – zawierzamy terapeucie nie tyle sekrety, ale najgłębszą i od dawna skrywaną nadzieję na pomoc i pojednanie. W końcu każdy z nas nosi na swoich barkach ciężary, których ciężko jest się pozbyć bez odpowiedniego słuchacza. I chociaż dystans de Barbaro może wydawać się momentami zbyt chłodny – to później okazuje się być niezwykle pomocny, uzdrawiający i życzliwy. To dzięki jego staraniom jak i pracy montażystki filmu – Doroty Wardęszkiewicz dostaliśmy materiał w którym nie ma przeciągania liny.
Choć Łoziński był oskarżany o perfidne manipulacje materiałem, to moim zdaniem wychodzi z tych zarzutów całkowicie obronną ręką. Rozumiem zdziwienie i szok, jakie może wywoływać cały seans i krótka adnotacja w napisach – aczkolwiek kiedy mamy przed sobą autentyczne i szczere emocje to czego potrzebujemy więcej? Bo poprzez całą opowieścią reżyser nie tyle chce pokazać to jak wygląda terapia rodzinna, ale przeprowadzić przez nią swoich widzów. W sposób nieunikniony to tak naprawdę my sami robimy rachunek sumienia, zaczynamy myśleć o swoich bliskich i odpowiadamy na uniwersalne pytania które zadaje terapeuta. Odbijamy się w niesamowitym, ustawionym przez Łozińskiego lustrze, filmie który sam w sobie jest i funkcjonuje jako terapia. W końcu każdy z nas zapewne ma do powiedzenia komuś słowa Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham.
Kurczę, najpierw czytałam o tym filmie, potem widziałam zwiastun. W obu przypadkach stwierdzałam, że koniecznie muszę go obejrzeć, sprawdzałam, że jeszcze nie mam takiej możliwości i zapominałam. Ale teraz już nie mam wyjścia, muszę to obejrzeć.
LubięLubię
I przygotuj się na kawałek emocjonalnego kina… Niesamowicie oczyszczające doświadczenie.
LubięLiked by 1 osoba
Już ten kawałek, który można obejrzeć w zwiastunie jest bardzo emocjonalny 😀
LubięLubię